Maciej D., agent CBA, pierwsze kilka stów łapówki wziął w restauracji. Robert G., szef warszawskiej delegatury CBA, ściągał haracze od podwładnych - tak twierdzi prokuratura. Dyrektor od techniki operacyjnej tej samej służby miał zrobić przekręt mieszkaniowy, a szef całego Biura na Polskę - niszczyć akta

Czytaj całość na: wyborcza.pl