Andrzej Sharan został zwolniony, bo stanął w obronie pracowników zza wschodniej granicy. Teraz jest bezrobotny i jeśli szybko nie znajdzie choćby pół etatu, będzie musiał wracać na Ukrainę, gdzie z kolei dostawał pogróżki od przestępców.

Czytaj całość na: wroclaw.wyborcza.pl